After flight :)

After flight :)

19 grudnia 2008

Długa przerwa w pisaniu i szkole :D

Trochę długo nie pisałem :P Powodem było moje lenistwo które od dawna we mnie siedzi :P W zeszły weekend odbył się Country Fair z Rotary. Polegało to na bym że wszyscy uczniowie którzy są na wymianie w Minnesocie, po rozstawiali swoje stanowiska i przygotowali się do rozmowy z przyszłymi wymieńcami. Ja wraz z Agą, wymieńcem z Olsztyna przygotowaliśmy całkiem ładne stoisko, z flagą, prezentacją na laptopie, książkami o Polsce, moim mundurem harcerskim, słodyczami i pocztówkami. Country Fair zaczynał się dla mnie o 7:30, dla przyszłych wymieńców o 9:30 więc 2 godziny wystarczyły nam na przygotowanie wszystkiego. Od 9:30 do 12:30 było 6 grup, które składały się z rodziny i przyszłego wymieńca, którzy zwiedzali stanowiska i wypytywali się o przeróżne rzeczy, ale głównie dotyczyły szkoły, zainteresowań i ludzi. Jedno z lepszych stanowisk miała Brazylia ( w końcu jest ich 8) z przygotowanym brigadeiro ( czekoladowe kuleczki z mleka skondensowanego, kakao i kilku innych składników w czekoladowej posypce – coś co chyba każdy z wymieńców i grup zwiedzających bardzo polubił.) oraz z muzyką, wielką liczbą zdjęć i przygotowanym plakatem żeby zachęcać ludzi aby przyszli do ich stanowiska. W Końcu było ich więcej , to mogli podzielić się tak żeby jeden z nich co jakąś chwilę chodził dookoła sali i zbierał niezdecydowanych uczniów. To im naprawdę się udało , chociaż czasem zdarzało się że plakat nagle został porwany przez Niemców, którzy też mieli liczną grupkę :) Nam udało się przekonać 6 czy 7 uczniów, ale niestety tylko 3 mieściło się w granicy wieku żeby jechać do Polski. Głównie przyszli wymieńmy to seniorzy ( czyli już skończyli liceum ) i chcą jechać na wymianę przed pójściem na studia. Później pozostało nam posprzątać nasze wystawy i zapakować się do autokarów, gdzie pojechaliśmy dalej, do Northfield. Po drodze, Rotary zafundowało nam godzinę na kręgielni, więc wszyscy z zapałem do kręgli, mimo że tylko 2 osoby potrafiły dobrze grać kręgle i zawsze miały powyżej 130 pkt, to całą reszta miała świetną zabawę. Po kręglach pojechaliśmy do klubu fitness gdzie nocowaliśmy i tam zostawiliśmy swoje toboły. Następnie poszliśmy do El Tequila – restauracji, gdzie zdjeliśmy naprawdę porządne meksykańskie jedzenie, poczynając od przystawki - świeżo przygotowane i jeszcze ciepłe z pieca nachos aż po danie główne, które składało się od taco do burrito, oraz combo. Podczas gdy czekaliśmy na danie główne, Brazylijczycy zrobili zakład, że kto wypije miseczkę salsy (sos do nachos, zazwyczaj lekko lub średnio pikanty, a ten był akurat dość pikantny). O co się zakładali tego nie wiem, ale Amon, powalił wszystkich że sam wypił to prawie duszkiem. Wszyscy tylko krzyczeli żeby zaczekał żebym to nagrał na wideo. Następnie wróciliśmy do zakwaterowania, gdzie większość z nas zabrała się za grę w squash, bądź trochę poćwiczyła na sprzęcie, lub tańczyła. Oczywiście nie zabrakło świętego mikołaja, a może raczej jego żony :) Dostaliśmy czarne koszulki z logo rotary z przodu a z tyłu lista wszystkich wymieńców w roku 08-09 :) Następnie każdy albo tańczył, grał w squash, oglądał TV lub grali w siatkówkę. Oczywiście zabawa trwała długo, chociaż o 3 już dużo osób poszło spać, nadal trzymała się mała ekipa, tak więc postanowiliśmy obejrzeć Superbad :) Ja już widziałem film, więc podczas gdy inni oglądali, ja usunąłem się z widoku i poszedłem spać :P Potem z ranka każdy musiał się pakować i zjeść śniadanie a zaraz potem do autobusu i się rozjechaliśmy. Szkoda, bo chciałbym spędzać z wymieńćami więcej czasu, bo zabawa jest naprawdę przednia. Potem przez cały tydzień spokojnie w szkole, bo głównie zbliżają się święta i nauczyciele nie chcą za dużo zadawać i mieć roboty, więc był luzik. Pod koniec tygodnia, w sobotę zmieniłem host rodzinkę. Teraz mieszkam z Ann a po południu jadę na paradę do centrum miasta :D Zdjęcia zamieszczę potem :)

04 października 2008

HOMECOMING !

Homecoming, czyli jeden tydzień w którym cała szkoła jakoś się ubiera, wybierana jest miss i mister szkoły, przygotowujemy się do gry football-owej, cała szkoła się cieszy i podnieca że jest HOMECOMING, każdy nosi w sobie " ducha Armstrong-a" ( Armstrong High School ). Jak powiedziałem, przez cały tydzieńtrzeba było jakoś się ubierać:
Poniedziałek : na zielono jeżeli jest się wolnym, na czerwono jeżeli ma się chłopaka/dziewczynę, na żółto jak ktoś jest niezdecydowany.
Wtorek: dwa różne buty
Środa : Dzień bliźniąt, trzeba było się ubierać jak ktoś inny w tym samym dniu :P
Czwartek : ubrani w kolorach tęczy
Piątek : Ubrani w kolory AHS czyli Czerwony, Niebieski, Biały. Tego dnia obyła się większość pokazów, np orkiestra, dance team i childliderki pokazywali to co będą prezentować podczas gry. Orkiestra dała czadu, bo bębniarze skomponowali zarąbisty utwór na ... śmietnikach. Metalowe śmietniki to były normalne bębny, plastikowe były niskimi, były basem. Może to brzmi śmiesznie, ale wymiatali na tych śmietnikach chłopaki tak, jak wymiatali podczas gry na bębnach. Dance Team (DT) - dziewczyny które tańczą jak im orkiestra zagra, oraz do zmiksowanych utworów, żeby przyciągnąć oko publiczności, i żeby rozgrzać tłum. Niestety nasze Childliderki nie są aż takie dobre jak DT, i trochę im na stadionie nie wychodziło, bo cicho mówią :P W Piątek na pokazie wybierana jest też osoba z duchem szkoły, został nią chłopak który drugiego dnia miał klapek i wysoko zasznurowanego glana, a w piątek był przebrany prawie za sokoła (Falcon - maskotka naszej szkoły :D ) i głównie ubrany na czerwono niebiesko i biało. Lekcje musiały zostać skrócone, z powodu na Pepfest - czyli powiększanie w sobie ducha szkoły, ale żeby to łatwiej ująć dla pokazu który opisałem wyżej, oraz żeby trochę się nakręcić, że AHS wygra Homecoming Game.

Homecoming Game - gra futbolowa z okazji homecoming, jak zwykle pewnie dostaniemy w tyłek, ale każdy miał nadzieję że nie tak jak w ostatnie homecoming (przegraliśmy chyba 27 do 0), tym razem nasza drużyna się troche postarała i przegraliśmy jedynie 40 do 13 ( jak wychodziłem ze stadionu) a zostało jakieś 30 sekund, co na profesionalnych grach może zaważyć na wygranej jeżeli jest remis. Szkoła przeciwko której graliśmy to Moutnsviev Moustangs, w rankingu stanu są w top 10, a Armstrong Falcons zajmują 111-naste czy coś koło tego miejsce :P Zacznijmy jednak od tego, że pierwsza kwarta całkiem nieźle szła, bo 7-7 to całkiem dobry wynik. Oczywiście podczas meczu cały czas dopingowaliśmy graczy, a DT i Childliderki nam pomgały. Niedługo skończę wideo, (bo na razie mam trochę zadania domowego (o dziwo) i mam jutro test, więc się trochę przygotowuję) i będziecie mogli zobaczyć jak amerykanie się bawią na meczach. Było trochę zimno, a dokładnie 50 F , czyli 10 C , a ja tylko w bluzie, niektórzy w kurtkach, a byli tacy co tylko spodnie i homecoming tshirt. Można na nim zobaczyć sokoła ujeżdzającego mustanga, co się nie do końca udało :)

Trzymajcie się, a ja idę dokończyć worksheet.

22 września 2008

Football game i Renesance Fest ! :)

hejo hejo :)
W piątek poszedłem na grę futbolową rocznika '90 z mojego liceum. Gra była całkiem całkiem jak na liceum w porównaniu do tego co można oglądać w telewizji. Jednak moje liceum dostało po tyłku, 20 do 35. Ale miejsce w którym byłem, można nazwać "kotłem" chociaż aż tak ostro jak na koncertach to tam nie było :P Ale ludzie wokoło krzyczeli, dopingowali, klaskali, i świetnie się bawili :) To było to czego oczekiwałem jak będę w sektorze dla uczniów :) Ale nie tylko tam byli uczniowie Armstrong High School, ale również przed wejściem, spora grupka "freshmen-ów" czyli ludzi którzy dopiero pojawili się w AHS :) Tam też panowała świetna atmosfera, ale nie zwracali uwagi na grę. Po prostu chcieli się przejść i zobaczyć, pogadać, pobawić :)
Następnego dnia pojechałem z Ann i jej rodzinką na Renesance Festival do miejscowości położonej 40 mil od mojego domu. Pierwsze wrażenie - będzie dużo ludzi bo miejsce parkingowe można było porównać do tych pól lednickich, a może raczej połowy sektorów w których znajdują się przyjezdni na lednicę. Masa ludzi, dlatego że była piękna pogoda, zero chmurek, 25 stopni celcjusza rano co sprawiło że naprawde wiele osób chciało tam się przejechać. Ten festiwal ma specjalnie wybudowaną wioskę specjalnie na potrzeby tego festiwalu. Ludzie tutaj przebierali się za prawdziwych mieszkańców, oraz także za różnych przejezdnych np szkotów, anglików, ludzi z bliskiego wschodu, łowców wampirów, wojowników ( jeden z nich miał prawdziwy, dwuręczny (1,5m) miecz z metalu, widzałem go ale nie zdążyłem zrobić zdjęcia. Prawdziwy barbarzyńca jednym słowem :PP ) oraz błaznów i kupców :) W większości były tam stoiska gdzie można było kupić ręcznie robione pamiątki, ale też było miejsce na turniej rycerski z użyciem lanc ( było za tłoczno żeby się tam dostać !) oraz także przejażdzki na słoniu, rzucanie nożami, shurikenami oraz toporami do celu, można było także popatrzeć na elementy zbroji i wyposażenia średniowiecznego rycerza (ja się trochę pobawiłem z rękawicami :) lub zjeść coś z tamtego okresu - chodzi mi o udo indyka z rożna :P Zwiedzając cały ten festiwal przeszedłem przez dużo galerii sztuki, głównie rysunku, ale także rzeźby, i wyroby ze szkła i kryształu co mnie troszeczkę zdziwiło, bo ostatnio takie rzeczy widziałem na State fair na stoisku z POLSKIMI pamiątami :)
Jak się uda to niedługo zgram wideo i je trochę zmniejszę i wrzucę na you-tube :P
W niedzielę pojechałem jak co tydzień do koscioła z rodzinką, i co się okazało był chrzest, więc mogłem zobaczyć i porównać jak takie ceremonie różnią się od polskich, a trochę jest w nich różnicy :) Jedną z nich jest to że jak ksiądz prosi o zebranie się kościoła, wszyscy ludzie wychodzą z ławek i idą w kierunku księdza, który zaraz będzie chrzcił dziecko :) Jeszcze jedną z rzeczy która zdziwiła mnie na początku to to, że zazwyczaj przed słowem bożym dzieci idą do osobnego pokoju z kilkoma dorosłymi i tam mają słowo boże dla dzieci, i często kolorwanki nawiązujące do niego, a w tym czasie podczas mszy panuje spokój i nie ma dużo hałasu :)
Dzisiaj, tj poniedziałek dzień w szkole minął mi bardzo szybko, jak zwykle jestem zadowolony z Music Cafe i teraz szykujemy się do projektu w grupach maximum do 8 osób mamy skomponować krótki utwór maximum do 8 części , możemy używać wszelkie dostępne nam instrumenty muzycze. Warunkami do zaliczenia projektu jest umiejętność odegrania wszystkich części przez każdą osobę z grupy, współgranie ze sobą części i żeby było w niej trochę "przestrzeni", trochę pauzy żeby to nie było ciągłe walenie w bęben :P Z tego co teraz się dzieje jesteśmy podzieleni na grupy niskich, średnich i wysokich bębnów, a nauczyciel jest "prowadzącym" i on podaje jaki rytm mamy wybijać na swoim bębnie podczas gdy cała reszta gra :) Mam nadzieję że pozwoli mi na następnych zajęciach pan Bast pozwoli mi zrobić krótki film żeby to wam pokazać :) Chemia idzie mi całkiem całkiem ostanio dostałem A z testu i B+ z lab ( labolatorium, musimy pisac raport z doświadczeń, jakie wykonujemy na lekcjach) i jutro dowiem się jaki mi poszedł dzisiejszy test z Moli, przekształcania z liczbą Avogadro i z budowy Atomów. Na historii jestśmy podzieleni na grupy i jesteśmy "polis" (oczywiście jestem w Atenach :) i będziemy robić prezentację o polis, o filozofach ( moja grupa o Sokratesie) i o zwyczajach greków - w moim wypadku to religie greków :). Angielski jest całkiem w porządku, mamy test ze słówek 10/10 czyli A , oraz czytamy książę Kindred o bohaterce, czarnoskórej Danie która cofa się w czasie aby uratwoać swoich przodków i nie dopóścić do zaginięcia lini rodu. Matma, a raczej pre calculus - do tych czas zrobiliśmy funkcje liniowe, teraz będziemy rozwiazywać układy równań a następny rozdział to funkcja kwadratowa :D Czyli powtórka, powtórka, powtórka z 1 klasy LO. Ale nie jest tak łatwo jak się zdaje, zwłaszcza na chemii i angielskim, gdzie nauczycielki nie szczędzą nam wyjaśnień, a ja muszę to jeszcze na Polski przełożyć :)

Na razie tylę, idę dokończyć mapkę z Grecji, muszę zaznaczyć jak Persowie ruszyli na grecję i bitwy, i to jest moje zadanie domowe. Chciałbym żeby było tak prosto w polskim LO :)

Pozdrowienia z (jak na razie) ciepłej Minnesoty :)

11 września 2008

Szkoła cd :)

W szkole jest coraz ciekawiej, zaczynam poznawać więcej wymieńców takich jak ja :) Dzisiaj mieliśmy spotkanie, jest nas 11, z Dani, Niemiec, Japonii, Chin, Tajlandii, Słowacji, Polski, Hiszpanii, Brazylii. Tutaj tak jak na spotkaniu rotary każdy musiał się przedstawić, powiedzieć skąd jest, z jakiej organizacji przyjechał i to jak mu się żyje w szkole, czy jest inaczej niż w rodzinnym kraju itp :)
Po za tym że razem pogadaliśmy, coraz więcej osób kojarzę idąc korytarzem na lekcje, to musiałem zmienić swój plan, z czego matmę mam teraz tak jak w liceum, mam funkcję i zaczyna się robić trochę ciężko, bo codziennie nowe słówka nie tylko z chemii, ale i z matmy oraz historii świata :P.

Na razie siedzę wygodnie i pisze zadanie na angielski o American Dream, co to znaczy dla nas, oraz piszę wywiad między dwoma osobami pytając się albo o American Dream , albo American Promise. Muszę znikać, bo muszę jeszcze trochę poczytać z chemii i dokończyć angielski :P

07 września 2008

Inbound

6 sierpnia byłem na spotkaniu inboundowym wymiencow. Poprostu bylo cudnie :P Zacznijmy od tego ze o 6:30 pobudka, bo o 7:15 wyjazd, poniewaz to bylo po drugiej stronie minneapolis, wiec musielismy byc wczesniej. John jako jeden z rotarian ma zadanie jak jest takie spotkanie wywiesic flagi wszystkich wymiencow, i jako jeden ktory jest juz doswiadczony z taka wymiana uczy innych, dlatego tak wczesnie :) Okolo 7:50 dojechalismy do szkoly w ktorej odbywaly sie zajecia, i zaczelismy wieszac flagi. Do pomocy mielismy jeszcze Lennarta z Niemiec, jeden z podopiecznych Johna ( jest country officerem, zajmuje sie wymiencami z Niemiec, Szwajcarii i Austri). John musial zmykac wiec razem z Lennartem poszlismy na aule gdzie po drodze spotkalismy innych wymiencow :) Na auli bylo troche do zrobienia, dokladniej wczesniej dostalismy segregatory dla nas , wypelnione do polowy papierami ktore do konca roku bede wypelnial jak bede jechal na wycieczke albo gdziekolwiek :) Pozniej byly dwie przemowy, jedna o tym czym jest Rotary i troche historii z nia zwiazana, oraz Rotary Youth Exchange i jak to sie zaczelo w dystrykcie 5950&5960. Potem przedstawiono nam country officerow i rotex (osoby ktore tez byly na wymianie, a teraz organizuja czas i pomagaja wymienca). Oczywiscie wszyscy chcieli poznac wszystkich wymiencow, wiec poprosili wszystkich ktorzy byli w auli, a bylo nas 50 zeby wyjsc na scene, przedstawic sie, skad sie jest i jaki klub nas gosci. Pozniej jak wszyscy sie pojawili, zaczeli robic nam zdjecia, a jeden z wymiencow skomentowal to jakbysmy byli wielkimi gwiazdami i teraz czas dla paparazzi :) Nastepnie krotka przerwa na ciastko i kawe, albo sok, podczas ktorej wiekszosc wymiencow, w tym ja zaczelismy gadac ze soba, wymieniac sie pinami i wizytowkami. Na szczescie mialem wystarczajaco dla tych z ktorymi sie wymienilem :) Potem poproszono nas o przejscie do klas gdzie mielismy zajecie z country officerami i troche pogadalismy w grupach w jakich country officer sie zajmuje. Moja grupa to kraje tj. Polska, Norwegia, Szwecja, Litwa, Rosja i Wyspy Owcze. Następnie mieliśym lunch, był dobry, ale nie wszystko :P jak mi powiedzieli, mam się nie martwić że coś mi nie smakuje, bo to nie jest to do czego przywykliśmy w rodzinnych krajach.

Następnie pojechaliśym z wymieńcami do Como Zoo, gdzie bylo troche zabawy, przedstawiania się, gry integracyjne. Filmik z tego zamieściłem na you-tube więc opowiadać o tym za dużo nie będę :) Na początku mieliśmy ustawić się w kontynenty ( mieliśmy dziewczynę z turcji która nie wiedziala czy ma pójść do azji, czy do europy, ale w końcu Europa wygrała, bardziej przekonująca :) Następnie ustawiliśmy się w kółku , i każdy kto był w środku musiał się przedstawić, z jakiego kraju jest, i powiedzieć coś co lubi, i wtedy wszystkie osoby które lubią to samo zamieniają się miejscami, a osoba ze środka próbuje zająć czyjeś miejsce ( czyli np mówię że lubię brazylie, wszyscy inni którzy lubią brazylie i ja zamieniamy się miejscami) i tak w kółko :) Bawiliśmy się tak z 1o min conajmniej, a następnie ruszyliśmy w kierunku zoo. O dziwo, myślałem że będzie jakaś opłata, ale tu wstęp za darmo, i jak ktoś chce to może wspomóc. Było jednym słowem super :D niemogę się doczekać następnego takiego spotkania :D które będzie o hallowen i trzeba będzie mieć przebranie :D

04 września 2008

School

Lekcje... niektore w porzadku, niektore o niebo lepsze :D
Algebra II - troche za latwa dla mnie, bo zadania zeby zaznaczac ulamki na osi to chyba 6-to klasista potrafi :) Co mnie powalilo, to to ze amerykanie nie potrafia mnozyc bez kalkulatora...
Music cafe - o tym moglbym napisac osobny post, bo te zajecia sa godne :] Zacznijmy od tego ze dzis poszlismy po bebny - kongo i zaczelismy od prostych rytmow. Normalnie slyszalem max 2-3 bebny kiedy gralem ze znajomymi, i wiecej jezeli sluchalem muzyki klasycznej. Ale nic nie przebije tej lekcji, gdzie 20 osob jednoczesnie powtarza po nauczycielu prosty rytm, a kazdy stara sie jak najbardziej i naprawde mozna sie poczuc jak w afryce podczas ich obrzedow, muzyki. Caly czas gramy na zasadzie call-response ( zawolanie - odpowiedz). I podzczas proby mielismy narazie tylko mowic , zamiast grac na bebnie. Moja kwestia "low, high low" , odpowiedz 2 czesci klasy " Keep the rythm going ". Uczucie jak w jednym momencie zamienia sie to na gre na bebnach, to prawie jak rozmowa. Wiecej o tym po tygodniu, bo teraz zaczynamy rytmy salsy i innych typow muzyki, a za 3 tygodnie beda "mowiace bebny", mimo ze ciezko na nich grac, czuje ze bedzie wielka zabawa.
Chemia - jest w porzadku, bardzo sie ciesze ze jest inaczej niz w polsce, bo mozna samemu eksperymentowac, mieszac, ale trzeba trzymac sie regol. Mamy blok chemi , tzn 2 lekcje pod rzad, i w pon i od srody do piatku mamy normalne lekcje ,we wtorki mamy lab - czyli przez cala lekcje przeprowadzamy doswiadczenia :D
Lunch - po chemi jest 20 min przerwa na lunch, a stolowka jest poprostu zawalona ludzmi, jest ich masa, i zeby znalezc znajomych trzeba naprawde sie postarac :P
English - angielski jest w porzadku, bo to jest narazie rozmowa miedzy nami a nauczycielka , pania Oldstadt - jest mega w porzadku, dzisiaj przedstawila prezentacje o sobie, i mam zadanie zeby na jutro kazdy przygotowal krotka o sobie. Co mnie jeszcze cieszy to to ze tu sa 10cio klasisci , czyli o rok mlodsi odemnie, ale sa bardzo w porzadku i rozmawianie z nimi oraz sluchanie ich i to gadanie o absurdach jest poprostu super :D
Ostatnia lekcja - architerktura - jest troche ciezka, z powodu na nowe slownictwo i ze po raz pierwszy czegos takiego sie ucze :P Na razie robie prezentacje o Philipie Johnsonie, znanym architekcie, ktory postawil wiele ciekawych budynkow i stworzyl nowy nurt w architekturze :) Jeden z jego budynkow to najwyzszy wierzowiec w minneapolis, a drugi znany to jego wlasny dom - szklany dom :)
Narazie musze konczyc, bo mam jeszcze troche do zrobienia, glownie z matmy, jakies 40 zadan, banalnych, ale troche mi to zajmie. Do zobaczenia :)

02 września 2008

1st day at school

Dzisiaj pierwszy dzien w szkole. Zaczne od tego ze lekcje byly skrocne z powodu freshmen-ow (9-cio klasisci) ktorzy mieli chyba apel i troche uroczystosci przed zajeciami, wiec moje lekcje zaczynaly sie o 11:20 :) i kazda lekcja trwala okolo 18 minut, i 5 min na przejscie z klasy do klasy :P

Pierwsza lekcja - Advisory - czyli lekcja o zasadach w szkole, troche taka jakby lekcja wychowawcza :)
Druga lekcja -algebra II, nauczyciel troche przymulajacy i ktory ma kiepskie poczucie humoru :P
Trzecia lekcja - Music Cafe czyli dokladniej poznawanie i odtwarzanie muzyki kulturowej, np przez nastepne 6 tygodni bedziemy grali na bebnach, afrykanskie rytmy :D
Czwarta - Modern Chemistry - nauczycielka w porzadku, ciekawie gadala mimo ze z polowa tego co mowila mialem problem, bo dosyc szybko, ale mam nadzieje ze sie przyzwyczaje. Na koniec maly pokaz, stopila (chyba) potas i wrzucila do probowki m&msy , zaczelo sie palic na rozowo, duzo iskier, dymu, i halasu :D
Przerwa na lunch , a dokladniej Honor Study - jedna przerwa gdzie zazwyczaj uczniowie odrabiaja czesc zadania domowego.
Piata - Angielski 10, z nauczycielka co mam advisory, ale juz mam zadanie domowe wiec nie wiem czy bedzie tak przez caly czas :P
Szosta, ostatnia - Architectural Graphics, czyli poprostu architektura, ale oprocz tego tez fizyka, matma i duzo pomyslow, tak jak powiedzial p.p.Michael Livieri. Tutaj jedynie pracujemy na komputerach, mamy swoj specjalny program, ale zapomnialem nazwy :P
Oprocz tego ze zajecia mi sie podobaja (jak na razie :P) to na wiekszosci z nich mamy ksiazki, dosyc grube , 3-4 cm :] ale co jest w nich dosyc ciekawe, to ze maja swoj kod, i jutro bede rejstrowal ksiazki od chemii i matmy do internetu i bede mogl sobie przegladac w domu na laptopie, a nie przynosic ksiaze do domu ( bo swoje wazy :)

Oprocz tego niedlugo bede mial ( na nieszczescie) identyfiaktor i bede musial go miec caly czas na wierzchu. Do tego szkola jest ogromna, zajmuje mi troche czasu zeby przejsc z jednej sali do drugiej (jakies 5 min). Narazie poznalem kilka osob ktore siedza obok mnie na przedmiotach, oraz sasiada, ktory jest pol amerykaninem pol chinczykiem i jest w roczniku 2011.

Do nastepnego razu :)

30 sierpnia 2008

Drive By

Dzisiaj zrobilem trochre zwiedzania, ale z okna samochodu wraz z Johnem :)

Zacznijmy od poczatku, gdzie John pokazal mi gdzie dokladnie kiedys mieszkal, gdzie mieszkali jego rodzice. To byla jedna z najstarszych czesci miasta, wiec domy nie byly za duze, tak samo jak ich wartosc, dlatego tam wprowadzila sie biedniejsza czesc miasta. Biedniejsza czesc, John rozumie jako ta ktora nie ma pieniedzy, jak i ta z brakiem wyksztalcenia, ludzi ktorych w liceum nie obchodzi to co sie dzieje na lekcji. Glownie ta czesc miasta jest jedna z najbardziej niebezpiecznych, chodzi tu o liczbe dokonanych przestepstw. Jadac dalej pojechalismy w kierunku downtown, gdzie zobaczylem troche drapaczy chmur, stadion futbolu amerykanskiego, nie pilki noznej :P Najciekawsze jest to, ze wszystkie budynki byly polaczone szklanymi korytarzami nad ulicami i ze w zimie prawdopodobnie ludzie czasem nie nosza kurtek ,bo maja blisko do centrum a przemieszczaja sie nad ulicami w tych szklanych korytarzach. Szkoda ze nie ma czegos takiego w polsce :P Potem pojechalismy na wzgorze, przy Lake of Isles, gdzie mieszkaja bogaci ludzie. Domy nie byly ogromne, ale byly duze i ladne. Byly roznego rodzaju domy, podobne jak basniowe domki cos jak w Smerfach, tylko ze dwupientrowe z garazem na 4 samochody :P albo w stylu zamku badz troche greckim z kolumnami i rzezbami.Jadac 5 min dalej, wyjechalism do uptown , czyli kolejnej z najdrozszych dzielnic, z powodu ilosci sklepow, klubuw i restauracji, i z powodu dobrej reputacji. Jak bywasz tam codziennie, na pewno bedziesz mial dobra reputacje. Potem z Johnem pojechalismy troche w kierunku meksykansciej czesci miasta, gdzie nawet znaki byly po hiszpansku :P a bylo to zaledwie 8 blokow dalej od uptown. To mnie troche tutaj zadziwilo, ze jadac minute, dwie od centrum znajdujesz sie w slumsach, gdzie raczej nikt nie chcialby tam dlugo przebywac. Po drodze wstapilismy do meksykansciej cukierni i kupilismy mnostwo ciastek ( moze potem pokaze fotki, jak bede wiedzial co bylo dobre a co nie :P) i wstapilismy do White Castle, jednego z tamtejszych fastfoodow i kupilismy 2 hamburgery ... ktorymi na pewno nikt sie nie naje, skoro jedenego hamburgera ugryzlem 4 razy i go nie bylo :D. Po drodze z downtown na wzgorze, wstapilismy do parku gdzie byly dosyc ciekawe rzezby i mala palmiarnia. Bylo ciekawie, jednak tak jak John stwierdzil jedyna rzecza z takich galerii warta zobaczenia w minneapolis jest fontanna w ksztalcie wisenki na lyzecce :D ( na zdjeciu obok :P) Probujac zrobic zdjecie przechodzila masa ludzi, chyba tylko zeby zobaczyc ta fontanne :)

Trzymajcie sie :)

28 sierpnia 2008

Szkola

Dzisiaj bylem w mojej nowej szkole. Musze stwierdzic ze jest o niebo lepsza ( na razie :P ) niz 3 Lo do ktorego uczeszczam :P Zacznijmy od tego, ze wybralem sobie przedmioty, i w I semestrze bede mial:
Advisory - to jest jedyne czego nie wiem co tam bede robic :P
Algebra II 1 - czyli poszerzona algebra, funkcje, rownania i nierownosci pierwszego i 2 stopnia, moze troche trygonometrii :) ( czyli prawie to co naraziemialem :P )
Music Cafe - cos jak muzyka w gimnazjum, tylko ze raczej troche bardziej nauka o wykonawcach, troche sluchania utworow, troche nowoczenych wykonawcow i ich utworow, tego nie wiem ale moze gra na istrumentach :P
Modern Chemistry Block - czyli tak jak chemia, tylko ze podstawowa, i raczej z wieksza iloscia doswiadczeni niz zwykle. Sala od chemi jest duza, bo sa 3 klasy z chemi ( dla poczotkujacych , podstawowa i rozszerzona )
Honors Study - ztego co pamietam mam wtedy okienko :P
English 10 I - angielski podstawowy dla 2 gim ... mam nadzieje ze sobie dam rade :P
Architectural Drawing - poprostu architektura :P
a na 2 semestr
Advisory -
Algebra II 2 - j.w.
Digital Photography - czyli nic innego jak zdjecia z cyfrowki i obrabianie ich :P
Spanish 1 Block - hiszpanski podstawowoy :P
Honors Study B - j.w.
English 10 II - j.w.
Economics - cos jak Podstawy przedsiebiorczosci

Tylko jedno mi troche bedzie "denerwowac" , to ze szkola zaczyna sie o 7:20 , a autobus bedzie po mnie o 6:48 ... czyli pobudka o 6 jak nic, ale za to konczy sie o 2:20 i okolo 2:40 w domu :P Bedzie ciekawie ...

26 sierpnia 2008

Kosciol, a dzien pozniej State Fair

Wczoraj bylo bardzo ciekawie, ale najpierw moze troche o niedzieli, poniewaz poszedlem do amerykanskiego katolickiego kosciola :P

Ten kosciol wygladal na calkiem nowy na zewnatrz jak i w srodku. Kosciol nie ma tylu obrazow, rzezb, malowidel ani oltarza takiego duzego jak to zwykle jest w Polsce. Podczas mszy bylo ciekawie, bo wszystko po angielsku wiec troche nie nadazalem :) ale tez ksiadz poprosil do siebie dzieci i pogadal z nimi , a potem powiedzial zeby poszly do osobnego pokoju i posluchalyh kazania. Z czyms takim spotakalem sie pierwszy raz, ale jak na razie sadze ze cos takiego jest skuteczne, chociazby dlatego ze nie ma zadnych piskow ani placzu podczas mszy .Ksiadz ( nie do konca jestem piewien czy to ksiadz czy pastor, na razie ksiadz :P ) rozmawial na luzie , ale tez nie robil wszystkiego. Podczas lamania chleba pomagali mu rowniez inni ludzie, nie wiem czy spokrewnieni czy mieli jakies namaszczenie, ale pomagali mu rozdac Cialo Chrystusa. Po kosciele pojechalismy do domu i tam duzo czasu spedzilem lezac na sloncu lub plywajac w basenie :P

Nastepnego dnia wstalem o 6:40 i przygotowalem sie do State Fair - czyli cos w rodzaju festynu , tylko tutaj jest to wydarzenie na caly stan, zjezdzaja sie ludzie z calego stanu i mozna podziwiac wszystko na wystawach co mozna znalezc w Minnesocie :) oczywiscie oprocz tego masa, ale to masa sklepow z jedzeniem , pamiatkami, no i oczywiscie wesole miasteczko podzielone na Kidway ( dla dzieci) Midway ( dla nastolatkow) i Adventure Park ( dla wariatow :P ). Na state fair pojechalem z Johnem , Jackobem ( wnuk znajomej Johna z rotary, 14-lat :P ), Kelly (najmlodsza corka Johna i Margaret) i Megan, Mellanie, Mattem i Marshallem ( dzieci Kelly ) weszlismy okolo 8:30 i wyszlismy okolo 22. Krotko mowiac bylo ciekawie, ale bardzo bolaly mnie nogi. Zaczelismy zwiedzac od wystaw swini, gdzie zobaczylem najwieksza swinie, ktora wazyla 1240 Lbs, czyli jakies 560 kg i byla wielkosci duzego skorzanego fotela :P Potem przeszlismy przez wystawe krow , koni i owiec, i poszlismy w kierunku "food place" czyli ogromnego budynku gdzie jest masa stoisk i mozna kupic roznego typu jedzenie, od Foot dog-a ( czyli hot-doga o wielkosci stopy, czyli 33 cm) do kukurydzy czy nogi swini. I co najlepsze , wszystko na PATYKU... no po to zeby sie nie pobrudzic jak swinia :P Kukurydza na patyku, kielbasa na patyku, smazony ser na patyku, wszystko na patyku :D okolo 12 poszlismy do nawiedzonej willi. Poszedlem tam z Jackobem Mel i Mattem , ale przed wejsciem troche sie przestraszyli krzykow i wyszli z kolejki. Zamiast ich poszla Kelly i Megan. Ja niestety bylem juz w polowie drogi wiec nie wiem jak to wygladalo, ale Megan byla przerazona ze chciala z tamtad jak najszybciej wyjsc, a ja sie smialem , bo przedemna weszla grupa dziewczyn w wieku od 15-17 lat i caly czas slyszalem ich piski xD. Pozniej przeszlismy dalej przez International Bazar, gdzie spotkalem stoisko z POLSKIMI PAMIATAMI :) oczywiscie sprzedawczyni nie byla polka, ale swietnie mowila po polsku i fajnie mi sie z nia gadalo :P. Nastepnie poszlismy na Space Tower, wieze okolo 50m i mozna bylo podziwiac cale Minneapolis :) (Gdzies tam John zrobilm mi zdjecie , ale bedziecie musieli poczekac na nie dopoki je zgram :P) Po tym poszlismy na Kidway i farme , gdzie male dzieci mogly byc "farmerami" i zbierac plony, karmic zwierzeta i doic krowe ( oczywiscie ze plastkowoa :D ) Przeszlismy tez przez targi edukacyjne i 4-H (for age - cos w stylu wystawy rzeczy zrobionych przez nastolatkow, uczniow High School, czyli w wieku 14-18 lat) Nastepnie ruszylismy w kierunku Midway gdzie najlepiej sie bawilem, bo od mini roller costera do Kamikadze ( wielkie wachadlo o wielkosci okolo 7, 8m ktore pomiwdzy wykonywaniem obrotow wciskalo mnie w siedzenie za kazdym razem gdy bylismy blizej ziemi i wyrzucalo mnie gdy bylem do gory nogami jakies 15m nad ziemia :P) i roznego typu rozrywkami jakie mozna spotkac w wesolym miasteczu. Potem poszlismy na parkin i pojechalismy do domu gdzie bylem tak zmeczony ze nawet nie chcialo mi sie nic napisac wczoraj, ani nawet zjesc kolacji :P

Na razie tyle bo jade odebrac wymienca z lotniska razem z Johnem i bedziemy jechali w najwiekszym korku, tak ze 3-pasmowa autostrada, gdzie normalnie jedzie sie 120km/h jest zakorkowana ( moze nie wiezycie, ale tu KAZDY , doslownie kazdy ma samochod, a w mojej okolicy od 2 do 4 przy jednym domu) wiec trzeba wyjechac jakies 40 min wczesniej. Trzymajcie sie :)

23 sierpnia 2008

Rodzinne spotkanie, ale nie moje :P

Dzisiaj wraz z Johnem i Margaret pojechalismy nad Big Lake (okolo 40 mil od Minneapolis) na co roczne spotkanie rodziny od strony Johna (ma on trzy siostry i dwoch braci). Bylo ciekawie, bo jezioro moze nie takie wielkie, mialo polaczenie z drugim jeziorem. Troche sie spoznilismy, bo spotkanie mialo sie zaczac o 12 , ale przedluzylo sie i zaczelo o 13 :) Bylo nas okolo 60, bo caly czas ktos dochodzil i odchodzil z grona, poniewaz wiele osobo mieszka niedaleko domku w ktorym bylismy. Staralem sie poznac duza czesc rodziny i porozmawiac z nimi, bylo troche ciezko na poczatku sie przelamac, bo tyle osob i o kazdym cos zapamietac :P Bardzo fajnie rozmawialo mi sie z Megan i Nikki Whiting, wnuczkami siostry Johna, ktore mieszkaja jakies 15 min drogi samochodem odemnie. Nikki (16 lat) i Megan (14 lat) sa bardzo w porzadku, chcialy sie nauczyc troche polskiego ale kiedy powiedzialem "czesc" juz chyba wiedzialy ze to nie jest prosty jezyk :) ale przynajmniej sie przywitaja, bo sie nauczyly "siema" :P. Jedna rodzina ktora posiada ten domek na wlasnosc, ma motorowke. Oczywiscie , jeziorko jest calkiem duze, wiec mozna poplywac motorowka, gdzie wsiadlem z wielka przyjemnascia :) ale tez do motorowki mozna przyczepic tratwe, czy cos podobnego. Musze sie przyznac ze samemu wachalbym sie pojsc na ta tratwe i usiasc i plynac potem za motorowka, wiec osoba ktora mnie namawiala ( Nikki ) postawilem warunek , ze plynie ze mna :P Kierowca spojrzal na nas i sie zapytal czy ma byc lagodnie czy troche ciezko ... oczywiscie Nikki powiedziala ze troche ciezej ... Dobrze ze zabralem kamere (filmik na youtube :)) bo sam nie wierze ze to zrobilem ( nie liczac tego ze prawie raz wypadlem , bo slabo sie trzymalem ). Oprocz tego ciekawe bylo tez jedzenie, np salatka z mielontym miesem , czerwona fasola, salata, pomidorami, i tortilla chips ( nie pamietam jak sie nazywa nasz odpowiedznik) byla doslownie super, troche ostra, ale pszyszna, taka troche meksykanska i nazywa sie Taco Salad :) bylo bardzo ciekawie, troche sie opalilem (zobaczycie na jakis fotach ze na twarzy :P ). Musze przyznac ze takie spotkania to fajna rzecz i chyba jak bede starszy to wprowadze to jako zwyczaj do mojej rodziny :P narazie tyle, link do filmiku podam pozniej, bo narazie drobne klopoty z kamera bo wejscie w komputerze czasem rozlacza sie, wiec musze go pilnowac :P

Dobranoc i trzymajcie sie :)

22 sierpnia 2008

Juz kilka dni tutaj

Ju kilka dni tu jestem, z dnia na dzien coraz bardziej mi sie podoba :P

Dzisiaj wstalem o 6:30 i z Jonhem pojechalismy na spotkanie klubu Rotary, gdzie spotkalem Maca ktory byl na lotnisku, ale poznalem tez cala reszte rotarian. Spotykaja sie oni co tydzien w piatek w restauracji na sniadaniu i omawiaja swoje sprawy. Na poczatku jedza, a potem zaczyna sie troche ciekawiej. Maja cos takiego jak "Happy Dolar", podczas spotkania wymyslaja, zdania np kto nie ma koszuli w kratke niech wrzuci dolara, albo jezeli ktos jest szczesliwt z pewnego powodu i powie to na forum , wrzuca jednego dolara. Jako ze jestem wymiencem i po raz pierwszy pojawilem sie w klubie, to mnie wybrali zebym chodzil z tacka i zbieral kase :p Pozniej pojechalismy do domu, cos kolo godziny 9 ( w polsce chyba kolo 16 :P ) i tutaj troche pobuszowalem i okolo 11 pojechalem z Kelly ( najmlodsza corka Johna i Margret) i z jej dziecmi: Megan (11), Melani (7) Matt (5) i Marshall(2) nad jezioro Calhunie, ktore znajduje sie gdzies w centrum Minneapolis, i tam troche zabawilismy, do okolo 14. Kiedy odwiezli mnie do domu polozylem sie spac ... i obudzilem sie o 18. Akurat na obiad, na ktory mialem spagetti, a do tego kukurydze ( jak John powiedzial jedza kukurydze kiedy moga i do czegokolwiek, jest pyszna :D ). Teraz siedze i pisze , ale przed chwuila jeszcze ogladalismy z Johnem Olimpiade i skoki do wody meszczyzn. Zaraz ide spac, bo jutro jest piknik nad jeziorem, gdzie zbiera sie cala rodzina Johna czyli on i jego brat oraz jego 2 siostry z dziecmi i wnukami i podejrzewam ze bedzie nas okolo 40 lub nawet wiecej. Niedlugo zamieszcze jakies fotki jak dostane je od Maca :)

Narazie dobranoc :P

21 sierpnia 2008

Przylot i pobyt w Minneapolis

Podroz minela bardzo dobrze, nie liczac tego ze trwala kolo 28 godzin
i jestem nadal niewyspany :)

Mialem zarezerwowany lot na 18 sierpnia na trase z Berlina do Minneapolis - St. Paul przez Paryz i Atlante. Na poczatku trzeba bylo dojechac jakos do Berlina. Wyjechalem z Mama i bratem z Poznania ok 12:30 i ruszylismy w kierunku lotniska Tegel de Tegel w Berlinie. Tamwszystko poszlo szybko, i okolo godziny 9:30 bylem na pokladzie statku. Jedyna rzecz o ktora sie wczesniej obawialem bylo to ze w Paryzu bede musial odebrac swoje bagaze i jeszcze raz przechodzic przez check-in , co bylo by nie lada wyzwaniem skoro mialem tylko 2h 30 min na samolot do Atlanty. W Paryzu odprawa takze szybko poszla, a potem tylko ciagle chodzenie i szukanie swojego gate, ktory okazal sie prawie na drugim koncu termianlu :) I jak wystartowalismy odrazu poszedlem spac, poniewaz lot trwal 9,5h nie musialem sie o nic martwic. Jedyna niedogodnoscia byly czasowe turbulencje okolo 1 h przed ladowaniem, jak przelatywalismy nad Toronto. Po ladowaniu czekalem troche za odprawa paszportowa i innymi
tego typu sprawami, poniewaz nie jestem obywatelem USA . Pozostalo mi tylko czekac 4 h na nastepny lot, ktory jako jedyny zostal opozniony z powodu sprawdzania stanu technicznego pewnych urzadzen w samolocie. O godzinie 10 po poludniu ( w polsce o 4 w nocy :) usiadlem w samolocie i czekalem na odlot i ladowanie w Minneapolis. Tam powitali mnie
oprocz rodziny Johna i Margaret, ich wnuczka z kolezanka, oraz 2 innych rotarian : Mac i Mike. Po tym odebralem walizki, i ruszylismy do domu. Jeszcze tej nocy John i Margaret oprowadzili mnie po domu, a nastepnego dnia obejrzalem jedna mape, ktora wisi na scianie. Jest to
mapa z zaznaczonymi wszystkimi miejscami wymiencow ktorych John i Margaret przyjeli. Z tego co sie doliczylem jest ich ... 29 i ja jestem chyba 30 :)

Dom nie jest maly, ale nie jest tez duzy. Powiedzmy taki w sam raz. Oprocz sypialni Margaret i Johna jest jeszcze jeden pokoj i moj pokoj, przestronny salon, kuchnia na jednym poziomie, a ponizej jest pokoj z plazma, komputer, oraz oddzielny pokoj Margaret gdzie ma maszyny do szycia, troche sprzetu kuchennego itp, oraz w oddzielnym pokoju gdzie znalazlem mape jest kolejny telewizor, jest billard, mapa z wymiencami oraz sciana gdzie sa wszystkie nagrody i wyroznienia Johna i Margaret. Na zewnatrz z tylu jest basen, oraz maly ogrodek. Wszystko jest wystrojone w jasnych kolorach, jest ciekawie. Mysle ze jak jutro uda mi sie uruchomic kamere na dluzej ( problemy z bateria, bo czasem sie wylacza) nakrece i umieszcze tutaj film. O jedzeniu i reszczie wrazen innym razem, bo jutro musze wstac ok. 6:30 bo na 7 jest spotkanie Rotarian, w hotelu, podczas sniadania i bede zaprezentowany w Klubie, i bede musial cos o sobie opowiedziec, ale na prezentacje przyjdzie czas 6 wrzesnia, gdzie bedzie spotkanie wszystkich wymiencow w moim dystrykcie ( okolo 50) i wtedy dopiero sie zacznie :D

Dobranoc :P

CS NS